niedziela, 14 czerwca 2015


 Siedzę sobie właśnie, mam przerwę w nauce, wchodzę z ciekawości sprawdzić czy jakakolwiek więcej osoba przejrzała mojego bloga, a tu proszę, u zdziwieniu, wyświetleń jest aż 23, nie mam pojęcia kto je wgl nabija - bo moich ;D na szczęście do tego nie dolicza.
Nigdzie nie pisałam, że takowego prowadzę, na ani jednej stronie, skąd się bierzecie?
Nie mam pojęcia, ale powiem szczerze, ze to przemiłe uczucie mieć świadomość, że ktokolwiek może przeczytać choć kilka zdań z tego co tutaj "wybrzdykam" i podzielę się z wami ;)
Wielka chwila "testów" coraz bliżej, pochłania całą moją uwagę, czasem mam wrażenie że zbzikuję ;p
Ale moja największa motywacja: "jeszcze trochę", i będę mogła wam pisać co mi się podoba, nie o tym, co ciągle zajmuje moją głowę ;)
Dziś tak odbiegając od moich ostatnich negatywnych myśli, pokaże wam zdj moich ostatnio zrobionych paznokci hybrydowych. Kolor to bodajrze 13 z firmy em nail. Powiem szczerze, że na moich paznokciach utrzymuje się aktualnie tragicznie - ale nie ukrywam, gdy się uczę, mam nazwyk robienia coś z rękami, i sobie podgryzam te paznokcie - co ciekawe nigdy nie obgryzłam paznokcia, po prostu obgryzam lakier - i tylko właśnie jak mam zbyt dużo nauki - może rozładowanie stresu?
No w każdym razie lakier mam ponad tydzień, nie wygląda za dobrze,
zdjęcia aktualnego wam nie pokażę, myślę że zbyt mało się starałam - bo robiłam je na szybko, żeby tutaj obiektywnie ocenić, robię też paznokcie koleżankom mojej mamy, jedna taka która przychodzi do mnie regularnie, ma takie paznokcie, gdzie lakier trzyma się 2-3 tygodnie bez problemu, a ta firma do innych jest stosunkowo tania, cóż, myślę że jak zacznę nagrywać filmiki, ogarnę co i jak, to wam zademonstruję samo malowanie, jak ja to wykonuje, moją opinię, szczegóły itp.
Tymczasem tak wyglądały po pomalowaniu:

Myślę, że to na tyle, jest chwilę po północy, poduczę się trochę i lecę spać, papa ;)

Adam Lambert - "Ghost Town"

piątek, 12 czerwca 2015

Budownictwo? Dla ludzi o mocnych nerwach, dosłownie..

Siedzę, robię wszystko co jest tylko możliwe, żeby nie musieć się uczyć, to okropne, mam wyrzuty sumienia ale totalnie nie umiem się skupić.
Nigdy nie miałam problemów z matematyką, w pierwszym semestrze także nie, a teraz nagle .. "boom", dup, i proszę, rozwiązuję zadania i mylę się na każdym kroku.
Nie wiem z czego to wynika, mam uczucie... przepełnienia w głowie, jakby .. nowe informacje wgl nie mogły się w tej "głupiej główce" znaleźć. Nie wiem, nie wiem..
Dlaczego tutaj jest tak trudno, dlaczego wywołują taką presję, tylko w określonym czasie, a nie jest to rozłożone na cały rok nauczania?
Dlaczego wykładowca z materiałów budowlanych, osobę której podpowiadałyśmy z koleżanką jakieś takie szczątkowe informacje przepuścił, a my we dwie wykute nie zdałyśmy?
Dlaczego jest taka niesprawiedliwość, że umiesz, a oceniany jesteś źle.
Ja jak najbardziej rozumiem, doktorzy, magistrowie, inżynierzy, są wykształceni, wiedzą więcej od nas, ale czy to zwalnia ich z uprzejmości, uczciwości i sprawiedliwości wobec studentów?
Jak możemy być poniewierani, nie jesteśmy śmieciami nie jesteśmy przedmiotami, jakimś materiałem który przyjdzie a po roku odejdzie, równie dobrze w przyszłości możemy być tak samo postawionymi ludźmi jak oni.
Gdzie w tym całym toku zatraca się zdrowy rozum, a przychodzi chęć znęcania się nad tymi, którzy się starają ..

Siedzę właśnie w Gliwicach, nie wracałam na weekend do domu, żeby móc się nauczyć na te wszystkie rzeczy które będą, a właśnie w ten weekend są dni mojego miasta, to po prostu jest gwoździem tej całej sytuacji.
Nie, na prawdę, nie.
Dlaczego niektórzy ludzie mogą zachowywać się w ten sposób, albo wydzierać się, obrażać jako my to jako rocznik jesteśmy najgorsi - jak nasza babka z matmy.
Po prostu nie do uwierzenia ;)
Myślałam, że politechnika śląska ma wysoki poziom, bo studenci się starają, mają możliwości się rozwijać, jest duża inicjatywa uczelnii, wykładowców, a tak na prawdę to jest tylko i wyłącznie upór uczniów.
Bo to śmiechu warte co się dzieje, trzeba się przygotować psychicznie na bycie traktowanym jak śmieć, któremu w pierwszym semestrze pokażemy jak jest fajnie, zeby miał czwórki piątki, nic nie robił, a w drugim nagle zrobimy taki natłok, że jak już uczelnia pieniądze za studenta na dany semestr otrzymała, to żeby go za przeproszeniem wypierd*lić - nie, nie myślcie, że w liceum byłam osobą która choćby dobrze się uczyła, wchodziła nauczycielom do dupy co mi się należy, nie nie nie, wręcz przeciwnie, zawsze moja nauka była tylko i wyłącznie moją decyzją, nikt mnie do tego nie popędzał, to była moja motywacja, wiedziałam, że będzie trudno, ale nie wiedziałam że sama uczelnia która ma nas wykształcić będzie sobie wybierać takie bezsensowne kryterium żeby kogoś wywalić - nie z powodu jego wiedzy, a tego bo dany wykładowca ma widzimisie albo student nie wytrzymie psychicznie.
Dobija mnie też jak sobie pomyślę ten fakt, że w Opolu mają łatwiej + więcej terminów, o Częstochowie nie wspomnę, a o jakiś dennych kierunkach jak turystyka to tym bardziej, jak słyszę co dziewczyna z Katowicach nic nie robi a sobie radzi bezproblemowo, jak to się ma do siebie, dlaczego potem takie osoby dziwią się ze nie mają pracy jak nic nie umieją?
Ahh, na prawdę szkoda gadać o całym tym systemie edukacji, przede wszystkim uczelnia jest nie za Tobą, a przeciwko, bierze Cie, żeby dostać kasę z państwa i nara.

Tyle na ten temat :)
Może teraz jak w sumie wygarnęłam co myślę, jakoś lepiej mi pójdzie skupienie się, chociaż .. i tak, nie wiem co się ze mną dzieje, przestaje rozumieć matematykę, a przedmiot na którym co 3 student odpada i ledwo reszta przechodzi, idzie mi jak po maśle, zrozum tu logikę mojego mózgu :)

Do następnego

Wykończenie

Powiem wam, że jestem kompletnie kompletnie wyczerpana, codziennie coś, przykładowo: przyszły tydzień:

  1. pn - matematyka 1, obrona półrocznego projektu z budownictwa ogólnego
  2. wt - egzamin z budownictwa ogólnego
  3. śr - egzamin z materiałów budowlanych
  4. czw - kolokwium matematyka 2
A następny tydzień zaczyna się oficjalna sesja, po prostu modlić się, żeby zdać przed wakacjami :)
Tak bardzo chciałabym mieć je wolne <3
Także .. wracam do życia, muszę się ogarnąć z mojego lenia i zacząć rozwiązywać "całeczki" ;)

Bay <3

środa, 10 czerwca 2015

Youtube?

Rozmawiałam ostatnio z przyjaciółką, rozmyślałyśmy nad youtubem, dokładnie kanałem na youtubie.
Powiem wam, że już od dłuższego czasu o tym myślałam, jednak co mnie powstrzymywało?
Krytyka, tak. Zdecydowanie.
Z każdą chwilą mimo mojej wewnętrznej słabości, jestem coraz silniejszą na krytykę oraz .. tak szczerze weselszą osobą, kiedyś bardzo brałam do siebie każdy komentarz, każdy, a w filmikach obnażasz siebie, pokazujesz jak się zachowujesz, nie jakie przemyślenia siedzą Ci w głowie i wklikujesz je na komputer czego tak naprawdę nie ma i nie odczuwasz wyrzutów sumienia za wyrzucenie tego z siebie, tylko pokazujesz siebie, stąd moje wielkie obawy.
Ale spójrzmy prawdzie w oczy, przynajmniej moim teraźniejszym spojrzeniem, co mi szkodzi, przecież 99,9% osób które to obejrzy nie będzie mnie znać, a poza tym, co mi zależy na ich opinii?
Niech sobie mówią, że moje filmiki są zjebane czy cokolwiek, no chyba , że spełnią moje oczekiwania, no ale , wartościowe osoby zostaną przy mnie w każdej chwili, i widząc, że to np. jest moją pasją, wypełnieniem czasu wolnego, będą mnie wspierać,
Jest to świetny sposób na nawiązanie nowych znajomości, przeżycie, wielu świetnych przygód, nowych doświadczeń, odczucia bycia potrzebnym dla innych, żeby inni odczuwali chęć poznania Ciebie.
Właśnie dlatego chciałabym zacząć nagrywać.
Zobaczę jak sprawa się potoczy z przyjaciółką, ja myślę że zdecyduje się nawet sama założyć kanał, i coś dla was tworzyć, wydaje mi się to bardzo trudne, zwłaszcza początki, ale,
bez pracy nic nie otrzymamy :)
Podobnie bez pracy żaden youtuber nie posiadałby wielu widzów.

Pora zrobić listę motywacyjną, listę rzeczy, do których będę dążyć aby je osiągnąć, aktualnie oczywiście zajmę się sesją, ale wakacje będą pełne wolnego czasu - które po tym roku - wiem że trzeba wykorzystać, żeby móc coś osiągnąć.

Wstawiam "takie tam" zdjęcie z teraz ;)
Do zobaczenia !

niedziela, 7 czerwca 2015

Budownictwo? Politechnika? Kontakty ..?

Sesja sesja.. co to będzie.
Powiem szczerze, że kilka razy myślałam o tym, żeby się odezwać na blogu, jednak moje lenistwo i brak czasu zdecydowanie przeważały.
Myślę sobie o egzaminach, to ogromny stres, nie chcę sobie nic zostawiać na wakacje, żeby pisać we wrześniu, choć coraz bardziej wydaje mi się to nieuniknione.
Powiem szczerze, że nigdy nie spodziewałam się, co mnie spotka na uczelnii.
Wiedziałam, że potrzeba tutaj przede wszystkim chęci i nakładu pracy, ale po 1 semestrze byłam pewna, że moje obawy były przesadzone, teraz w drugim, przekonałam się, że zapieprz jest, i to niewyobrażalny.
Non stop mam jakieś kolokwia, egzaminy, nie nadążam się na nie uczyć, bo nauka "dzień wcześniej" niestety nie starcza a na więcej nie można sobie pozwolić bo są inne przedmioty, gdy masz dzień przerwy, wykorzystasz go, rodzą się wyrzuty sumienia za zmarnowany czas, z drugiej strony.. ile można się non stop uczyć? Idzie po prostu zbzikować, łapiesz się czegokolwiek, byle choć na chwile oderwać się od nauki - co wiadomo, jest bardzo łatwe. Tu posprzątać, tu to odnieść do szafki, tu komuś odpisać na facebooku, tu sprawdzić powiadomienia, tu się przypomni to to to.. no nie da się.
Sesja zaczyna się 19 czerwca, a już od poniedziałku będę miała kolokwium z angielskiego i zaliczenia - kolokwium oraz egzamin z mechaniki gruntów.
Mam nieodpartą ochotę na chwilę  po prostu .. nudzenia się, pogrania w jakieś gry, wyjścia gdzieś, użycia swojej kreatywności do czegokolwiek.
10 lipca chwila prawdy, ostatni egzamin przed wakacjami, jestem ciekawa co z tego wyniknie, dam wam z pewnością znać.
Tak wkraczając na moją sferę prywatną. Mam ostatnio jakieś .. "drobne" kłopoty sercowe że tak powiem, no nic, wszystko sie wyjaśni, nie będę się wam rozwodzić, oby wszystko się dobrze potoczyło, a aktualnie najważniejsze, sesja, sesja.
Jeśli mi się nie uda myślę że pożegnam się z Gliwicami, przeniosę się do Opola, czy gdzieś gdzie jest łatwiej.. a może do Krakowa? Nowe miasto, nowe znajomości? Potrzebuje czegoś nowego, nie potrafię się zaklimatyzować w Gliwicach, czuję się obca, nie mam tutaj na tyle bliskich mi osób, na ile potrzebuje.
Potrzebuje nowych kontaktów, osób, z którymi będę mogła spędzać wolne chwile, które będą troszczyć się o mnie tak, jak ja się będę troszczyć o nie, potrzebuje osobę, wobec której będę mogła być po prostu szczera, powiedzieć o wszystkim, mieć pewność, że nigdy się na niej nie zawiodę, i będzie równie tak wrażliwa jak ja, nie będę miała w głowie myśli, że ta osoba ma kogoś ważniejszego ode mnie- kogoś w związku, nie zrozumcie mnie źle, ja jak najbardziej akceptuje że będzie miała tam mężczyznę/kobietę, ale coś co ja mówię w tajemnicy, oczekuje tego dochowania, a nie dowiaduje się od osób trzecich, że coś "wyciekło".. no i wiecie .. sekret to sekret, zaufanie to zaufanie :) Nie mówić nikomu, to nie mówić nikomu, kompletnie nikomu, mieć jakieś wyczucie.. Może to tylko ja takie mam? No nie wiem, mam wrażenie że nie do końca wiem komu ufać.
Może to wynik moich przeżyć, że tak trudno mi zawierać bliskie znajomości, innego wytłumaczenia na tego rodzaju zachowanie nie ma.
Trzeba się pozbierać, wiem o tym, jednak jak bardzo to trudne, wmówić sobie coś łatwo, jednak przychodzą chwile załamania myśli, tego świata wyimaginowanego przez siebie.

Powiedzcie mi, czy tylko ja mam takie myśli? Jakieś takie .. jakby bezsensowne interpretowanie świata, oceniania innych po ich zachowaniu, a zarazem zastanawianie się nad ich prawdziwą i skrytą psychiką, czy inni wgl przejmują się takimi rzeczami?


Eldo - Granice

"Mszczą się słabi, nawiedzeni chcą Cię zbawić" - daje do myślenia.